Październik zbliżał się ku końcowi. Mroźny i mokry jesienny wiatr uderzał w okna, sprawiając że w zamku panowała ponura atmosfera. Wszystko było podsycane porannym Prorokiem Codziennym, który straszył mugolską armią.
Lily siedziała przy
stole gryfonów, przeżuwając ostatni kęs tosta. W ręku miała
najnowszy numer gazety. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie
uzbrojonego w karabin mugolskiego premiera.
Przez kilka pierwszych
dni było to zabawne. Mugole zagrażający czarodziejskiemu światu.
Z biegiem czasu sytuacja, jednak zaczęła robić się poważna.
Grupka która napadła na Hogsmeade okazała się być sterowana
przez premiera mugoli.
Człowiek ten był dość
sędziwego wieku, jednak został wybrany i swój urząd piastuję od
początku października. Jak przy każdej zmianie tego urzędu
Minister Magii pojawia się w gabinecie nowego premiera i wyjaśnia
mu wszystko o świecie czarodziei. Pan Crowding, nowy premier, nie
zareagował jednak jak jego poprzednicy. Postanowił skończyć z tą,
jak to ujął, farsą. Zagroził, że zrobi wszystko by zabić drugi
świat, uznając go tym samym za wymysł ludzi chorych psychicznie.
Sprawa była by zasadniczo prosta, gdyby nie fakt, że nie można
było ich zabić nie zwracając tym samym uwagi mugoli na tą
sytuację. Tak więc od kilku tygodni całe ministerstwo rozmawiało
tylko o tym, a od kilku dni, cały czarodziejski świat rozmawia
tylko o tym.
Wieczorami w Pokoju
Wspólnym wszyscy przekrzykują się coraz to lepszymi i
nieprawdopodobnymi scenariuszami. Nawet nauczyciele się trochę
denerwują, o czym świadczą chaotycznie prowadzone lekcje i coraz
częste zapominanie o zadawaniu prac domowych.
Tak więc Lily, nie
mając zbyt wiele do zrobienia przyłączała się do tych dość
dziwnych spekulacji na temat mugolskiej armii.
Po kilku minutach
czytania głównego artykułu gazetę wyrwała jej Dorcas,
rozsiadając się naprzeciwko i nakładając sobie na talerz kilka
tostów.
- Muszę przyznać, że
ta cała sprawa z mugolami robi się powoli nudna. - Westchnęła,
smarując w międzyczasie tosty dżemem.
- Z jednej strony tak.
Ale z drugiej... Ci mugole. Ja naprawdę nie rozumiem jak my –
czarodzieje władający magią dajemy się mugolom.
- Twoja wybranka znowu
wygłasza swoje teorie, które zawsze muszą być najlepsze -
powiedział Syriusz na tyle głośno, by usłyszeli go wszyscy obok
których przechodził.
Usiadł obok Dorcas, a
James z wyraźną chęcią zabicia przyjaciela, ustąpił miejsca
kilku dziewczętom z młodszej klasy i zajął miejsce obok nich.
Lily wzięła głęboki
oddech. Nie skomentowała tego, nie chciała się kłócić. Jednak
ciągle zastanawiała się o co mu tak naprawdę chodzi. Nie można
przecież nie lubić kogoś bez żadnego powodu. A Syriusz jej
zdaniem żadnego powodu nie miał. Odkąd ciągle rzucał jej jakieś
uwagi zaczęła uważać go za dumnego dupka, a jej jedynym marzeniem
było utrzeć mu nosa. Mimo to schowała marzenia do kieszeni i udawała,
że nie interesuje ją jego zdanie.
Przez resztę śniadania
wszyscy uparcie milczeli. Lily mimowolnie kilka razy zerknęła w
stronę Jamesa. Był trochę przygnębiony, wzrokiem błądził po
całej sali, a zamiast jeść mieszał widelcem w talerzu. Twarz miał
dość poważną, wyrażała uparty spokój i obojętność, jednak
oczy mówiły wszystko. Kiedy odwrócił się w jej stronę, Lily
natychmiast utkwiła wzrok w swoim talerzu. Sama nie wiedziała
dlaczego on tak ją interesuje. Ich stosunki się ostatnio trochę
ociepliły, jednak Lily ciągle była zdystansowana wobec niego.
Jeśli można kogoś jednocześnie lubić i nie lubić, to właśnie
takie uczucia żywiła w stosunku do Jamesa.
- Pierwszą mamy
transmutacje, chodźcie, bo jak się spóźnimy to McGonagall nas
zabije – powiedziała Dorcas, przerywając ciszę trwającą od
dobrych kilkunastu minut.
- Jeszcze nie
dokończyłem śniadania, poczekaj chwilę – odpowiedział
Syriusz, dokładając sobie jeszcze jedzenie na talerz.
- A ja już zjadłam i
bardzo chętnie stąd pójdę – odparła Lily, akcentując drugą
część zdania – Idziesz Dor?
- Jasne – Czarna
ruszyła za panną Evans, śmiejąc się pod nosem – O co wam
chodzi? Cały czas na siebie warczycie – zaczęła, gdyby znalazły
się już poza Wielką Salą.
- Nie warczymy. To on
zaczyna. Zresztą, nie mam pojęcia o co mu chodzi. Skoro ma coś do
mnie, mógłby to powiedzieć wprost, zamiast bawić się w jakieś
głupie gierki.
- A może po prostu
macie się ku sobie – zasugerowała Czarna, bacznie obserwując
przyjaciółkę.
Lily w pierwszym
momencie nie wiedziała co myśleć, następnie wybuchła głośnym
śmiechem.
- My ku sobie? Dorcas,
jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy uzdrowiciela?
- Ja tam wiem swoje.
- Nie. Mówię
całkowicie poważnie. Ja nie lubię go a on nie lubi mnie.
- A ja sądzę że się
lubicie, tylko udajecie tą jakże wielką nienawiść.
- Skończ już. Nie mam
zamiaru tego więcej słuchać. Nie lubię go i nigdy nie polubię.
- Jak chcesz.
Zapanowało między
nimi milczenie. Kiedy doszły do sali obie oparły się o ścianę,
czekając na gong obwieszczający początek zająć. Nie minęło
kila minut, kiedy zadzwonił, a drzwi uchyliły się, by uczniowie
mogli wejść do środka.
Dorcas od razu
skierowała się w stronę ostatniej ławki, a Lily chcąc być jak
najdalej od jej dziwnych teorii usiadła na samym początku klasy.
- Na dzisiejszych
zajęciach będziemy transmutować krzesła w różę. Proszę
otworzyć podręczniki na stronie siedemdziesiątej pierwszej.
Wszyscy zaczęli
przewracać strony, kiedy do sali weszła dwójka uczniów.
- Przepraszamy za
spóźnienie, Pani Profesor – powiedział jeden.
- Potter i Black. Jak
zwykle – McGonagall przewróciła oczami. - Usiądźcie. Black
obok panny Evans, a Potter dosiądzie się do pana Collinsa.
Lily nie udało się
stłumić zirytowania, co sprawiło, że Syriusz obrzucił ją
wściekłym spojrzeniem. Przez całą lekcje panowała między nimi
niezręczna cisza. Panna Evans, kilka razy powstrzymywała się by go
o coś nie zapytać i nie przerwać tego zawziętego milczenia.
Równo z dźwiękiem
dzwonka Lily zgarnęła swoje książki i szybkim krokiem skierowała
się do wyjścia, mieszając się wraz z innymi uczniami.
Kolejną lekcją panny
Evans była numerologia, na którą nie uczęszczało żadne z jej
przyjaciół. Zajęcia minęły jej bardzo szybko i pozwoliły
zapomnieć o nieudanym poranku.
Tak więc w porze
obiadowej weszła do sali z uśmiechem na twarzy. Usiadła tuż obok
Dorcas, chciała ją przeprosić za tą poranną wymianę zdań,
jednak panna Meadowes nawet nie zwróciła na nią uwagi, uparcie
wpatrując się w swoją miskę z zupą.
- Dorcas! - powiedziała
Lily najgłośniej jak potrafiła.
Dziewczyna odwróciła
się w jej stronę, spojrzała się na nią wyczekując aż zacznie
mówić.
- Przepraszam, za tą
rozmowę rano. Po prostu on mnie tak irytuje, że chodzę wściekła
na wszystkich.
- To może zacznij pić
eliksir uspokajający, dobrze ci zrobi. Lily, wiesz, że ja nadal
uważam, że mam rację. Macie się ku sobie.
- Proszę cie, nie
zaczynaj znowu.
- Dobra –
odpowiedziała – Wiesz który to jest Derek? - zapytała po
chwili. - Przystojny jest.
Lily odwróciła się w
stronę Krukonów, gdzie siedział ów młodzieniec. Kątem oka
zauważyła Syriusz i Jamesa, którzy szybko zmierzali w ich stronę.
Kiedy dobiegli do nich,
Potter położył na stół popołudniowe wydanie Proroka
Codziennego.
- Musicie to przeczytać!
Ten którego imienia nie wolno wymawiać.. Nie uwierzycie co się
stało. - zaczął Syriusz szybko. Podsunął im gazetę, której
nagłówek głosił: ZASKAKUJĄCE POKONANIE MUGOLI! PREMIER SIĘ
PODDAŁ!
Powiem wam, że
odzyskałam wenę. Głównie
dzięki książce "Duma i Uprzedzenie". Jestem
nią tak zauroczona, że mam ogromną ilość pomysłów i nie
schodzi mi uśmiech z twarzy. :D
Zrobiłam nowy szablon,
zajęło mi to pół dnia, ale ogólnie efekt mi się podoba ;)
Przepraszam, za zakończenie, ale mogę was pocieszyć
tym iż następny rozdział prawdopodobnie
ukaże się za dwa tygodnie ;)
Ciekawe , dawno nie czytałam nic twojego autorstwa ale wydaje mi sie ze twój styl jest niezmienny i dalej tak samo dobry. No i szablon ładny i to bardzo .Chodzi modelka- Lily nie do końca przypadła mi do gustu W jakim programie robisz szablony a i czy mogę złożyć u ciebie zamówienie ;) ?
OdpowiedzUsuńA wracają do notki czekam z niecierpliwością aż akcja sie rozkręci
Całuje i życzę weny Selvio
Szablony robię w photoshopie ;) A jeśli chodzi o wykonywanie ich na zamówienie, to niestety ferie mi się skończyły i znowu zaczyna się szkoła, co niestety wiąże się z nauką, której mam od groma, więc nie mam teraz zbyt wiele czasu na przyjemności ;(
UsuńAj nowy rozdział i nawet powiadomienia nie ma no wiesz!!!
OdpowiedzUsuńNa początek powiem że podoba mi się nowy szablon.
Jest taki tajemniczy i ciekawy zarazem.
Co do rozdziału to Lily jest strasznie uparta i chyba nadal nie przepada za Blackiem.
Mam nadzieję, że to się jej w końcu zmieni a z Jamesem będzie szczęśliwa.
Oni są moim zdaniem niesamowicie pasujący do siebie.
Pozostaje mi życzyć weny i czekać na ciąg dalszy.
Muszę przyznać, że piszesz niesamowicie i masz wielki talent. Szkoda, że na notka jest taka krótka,a le zarazem tajemnicza^^. Mam do cb pytanie: Ile blogów prowadzisz i czy podałabyś linki do nich. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam, witam!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Powiem szczerze, że nie takiego obrotu sprawy się spodziewałam. No wiesz, ja wiem, mugole nie wierzą w magie, ale ludzie! Żeby od razu pragnąć śmierci? No hello! Jacyś popaprańcy i tyle. A ten ich premier to czub totalny. Zachowanie Syriusza powoli mnie dobija, błagam, zrób z nim coś! Burzysz moje wyobrażenie o Wąchaczu! No i bardzo mnie ciekawi, co też takiego zrobił Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. O bardzo.
Mówiłam Ci, że masz ogromny talent? Pewnie nie, bo dopiero teraz dowiedziałam się, że te CUDOWNE, NIESAMOWITE, PIĘKNE szablony, wykonujesz sama! Talent. Po prostu talent.
Pozdrawiam ;*
Ps:. Przyjmujesz zamówienia na szablony gdzieś, czy tworzysz dla siebie? :D
Muszę się przyznać, że lubię jak Syriusz jest taki wredny :D Ale to tylko chwilowe i niedługo sobie wszystko wyjaśnią ;)
UsuńBardzo mi miło słyszeć tak pochlebną opinię na temat mojej grafiki :D. Nigdy nie sądziłam, że umiem zrobić jakiś ładny szablon, pomimo, że bawię się w to od jakichś trzech lat,choć teraz już nie mam na to czasu, za rok matura,trzeba się przyłożyć do nauki, żeby ją jakoś zdać i dostać się na studia, najlepiej te wymarzone.
Witaj.
OdpowiedzUsuńNic oryginalnego nie będzie z faktem, że wpadłam tutaj przez przypadek. Głównie z powodu adresu zamieszczonego na blogu rosmaneczki.
Ale zacznijmy komentować :)
Zaczynając czytać, miałam wielkie nadzieję, że to opowiadanie spełni moje oczekiwanie. Zaskakujący okazał się fakt, że tak się nie stało. Paring Lily / James należy do moich ulubionych, a przeczytawszy wiele rewelacyjnych historii, wymaga się trochę więcej.
Prolog mnie zaintrygował. Był bardzo krótki, jednak powiedział wiele. Sam sen pokazał, iż miłość kwitnie bardzo powoli i zazwyczaj nadchodzi w nieoczekiwanym momencie.
Jednak wraz z pierwszym rozdziałem, wątpliwości się rozwiewały.
Zacznę od tego, że powinnaś dokładniej sprawdzać posty. Nie chodzi mi tutaj o szukanie bety, ale o analizę najprostszych błędów rzeczowych. Głównie chodzi mi tu o nazwiska, bo biedny Peter nosi nazwę karmy dla psów: " Pedigree" (rozdział pierwszy).
Ogólnie fabuła jest dobra, pomysł ciekawy, a wykonanie naprawdę złe nie jest. Dopiero początek, bo opublikowałaś rozdział dziewiąty, a coś mi się wydaje, że jeszcze wiele pomysłów przed Tobą.
W jakim sensie "Duma i Uprzedzenie" Ciebie zainspirowała? Bo książkę również uwielbiam, ale nie rozumiem, dlaczego Ty. A miło jest poznać trochę Autorkę opowiadania, które będę nadal czytała i komentowała.
Kreacja bohaterów. Nic dziwnego, bo musisz stworzyć ich od podstaw. Masz jedynie szablon charaktery Syriusza, a o Lily, Jamesie i reszcie paczki... Cóż, Rowling wiele nie zdradziła w książce. Ale myślę, że świetnie Ci to idzie. Ale o co chodzi z tym oschłym Syriuszem? Mnie się wydaje, że jest wściekły na Lily. Nie dość, że odwraca uwagę Jamesa od przyjaciela, to jeszcze ciągle mu odmawia. Ach, a ta rozmowa nad jeziorem? Co się stało w wakacje, że James się spiął? Wyjaśnij, proszę!!
Biorąc pod uwagę, że staram się coś napisać w swoich komentarz konkretnego i wytknąć parę mankamentów, oto jeden z nich: Hogsmead to wioska tylko i wyłącznie czarodziei. Jest ukryta jak Hogwart, żaden mugol nie może zobaczyć jej i ludzi, którzy się w niej znajdują. Tak więc moje pytanie: dlaczego mugole zaatakowali wioskę?
Ten wątek naprawdę odbiega od kanonu, a Rowling zaznaczyła to dokładnie w swojej serii. Zmieniłaś to celowo, czy może to przypadek?
Co zrobił Voldemort, że premier się poddał? Zabił go? Porwał córkę, syna, żonę? Intrygujące, więc mam nadzieje, że odpowiedź będzie satysfakcjonująca.
Dodaje bloga do obserwowanych, czekam na rozdział 10.
Pozdrawiam, Donna.
www.trzy-wspomnienia.blogspot.com
Uf, nareszcie znalazłam czas, żeby nadrobić u Ciebie zaległości :). Fakt faktem, że miałam ferie, ale znajomi jak to znajomi cały czas mnie gdzieś wyciągali... i no rozumiesz ;D
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie, akcja toczy się niebywale ciekawie, a ten atak mugoli - choć pewno nie powinien - rozbawił mnie do łez! Jak sobie wyobraziłam tych mugoli z karabinami, kiedy tak sobie napadają na magiczną wioskę... :D No ale pomysł świetny :).
Ej no, co się dzieje z tym Syriuszem? Lubię go za te ironicznie żarty, ale bez przesady! Czym Lilka mu tak zawiniła? Hmm, a może jest zazdrosny o Jamesa? W sensie, ze boi się, że jak Jmaes w koncu bedzie z Lily, to nie będział miał czasu dla swojego najlepszego kumpla...
No cóż, mam nadzieję, że szybko to się wyjaśni.
Wrr, nie lubię, kiedy rozdziały kończą się w takim momencie :D Tak więc, z niecierpliwością czekam na kolejny świetny rozdział!
Pozdrawiam! :)
Po przeczytaniu całego twojego bloga muszę stwierdzić, że dziewczyno masz wielki talent! (: Tylko szkoda, że te rozdziały takie krótkie :c Mam nadzieję, że Syriusz już niedługo nie będzie taki. W moich wyobrażeniach zawsze był bardzo bardzo dobrym przyjacielem Lily :) No co do Lily to też mnie troszeczkę irytuję to, że ona ciągle płacze. Nie pasuję to do niej kompletnie, ale to dopiero początek i podejrzewam, że niedługo trochę się pozmienia (: Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! (: Powodzenia i weny życzę :) :D
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga jakieś dwa/trzy dni temu :3 A że bardzo lubię paring L&J, mam do niego ogromny sentyment, to postanowiłam zapoznać się z treścią Twojej wizji tej historii :) Przyznam, że się nie zawiodłam :) Choć początkowe notki mnie nie zauroczyły, to później było coraz lepiej. Widać, że masz bardzo ciekawy pomysł na to opowiadanie i mam nadzieję, że uda ci się wytrwać z nim do końca :) Tego bardzo gorąco ci życzę :3
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie sprawa mugolskiego premiera... Co takiego się stało, że on nagle postanowił się poddać? Zrobiono mu coś? Może rzucono Imperiusa? Porwano żonę czy innego członka rodziny? Zastraszono? A może jeszcze coś innego? :) Choć pomysł z napadem na Hogsmeade przez mugolów mi się nie podobał, bo tu za bardzo odbiegłaś od kanonu, to jednak mnie zaciekawił. :)
Czekam niecierpliwie na kolejną notkę :)
W wolnej chwili zapraszam również do siebie
[pocalunek-dementora.blogspot.com]
Nieeeeee, mam nadzieję, że nie jest tak, jak mówi Dorcas, o Lily i Syriuszu!
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że za niedługo napiszesz znów coś fantastycznego, skoro masz wenę.
Czekam, pozdrawiam i życzę weny! :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńMuzyka to Twoja pasja? Nie wyobrażasz sobie bez niej życia? A może chciałabyś poznać nowych, ciekawych wykonawców lub poczytać opinie innych na temat przeróżnych utworów? Jeśli tak to serdecznie zapraszam Cię na bloga namuzowani.blog.onet.pl ;)
Jeśli oprócz muzyki kręcą się także filmy i książki to koniecznie wpadnij na true-villain.blog.pl! To luźny blog o wszystkim. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Przepraszam za spam, wiem, jak bardzo potrafi człowieka zirytować, ale myślę, że rozumiesz, iż czasem bez niego nie da się przekazać innym informacji o blogu. Jeśli uważasz to za stosowne, to skasuj komentarz zaraz po przeczytaniu.
Pozdrawiam.
Hej! Zostałaś nominowana do Versatile Award (: Szczegóły na http://lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńLilka i Kath : )