Było
cudownie. Wielka przestronna łąka a pośrodku ja, uśmiechnięta i
szczęśliwa, wpatrująca się w chłopca zbierającego dla mnie
polne kwiaty. Był przystojny, jego wiecznie rozczochrane włosy
tańczyły, delikatnie poruszane przez wiatr. Z nieziemskim uśmiechem
podchodzi do mnie i wręcza mi bukiet kwiatów. Z gracją biorę je
wdychając ich piękną woń, wtedy czuje jego palce na mojej twarzy,
która jest coraz bliżej, tkwimy tak kilka sekund, kiedy jego usta
wreszcie dotykają moich..
Lilyanne
gwałtownie usiadła na łóżku. ,,Dlaczego on mi się cały czas
śni?" - wypowiada nieme pytanie, wdychając poranne,
wrześniowe już powietrze.
Młoda, ruda i zdolna :d wierzę w ciebie i w to opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuń